Czy III RP stosuje terror wobec swoich obywateli? Pozornie pytanie to nie ma sensu. Ale tylko pozornie. Terror bowiem nie jedno ma imię, można przecież ćwiczyć Polaków aksamitnym batem, z tym samym skutkiem, co za czasów komuny, a może nawet lepszym.

 

Nie ma wprawdzie procesów politycznych (z wyjątkiem oskarżeń o antysemityzm), policja polityczna nie bije ani nie torturuje, można mówić, co ślina na język przyniesie, nie ma obozów, cenzura (ta oficjalna, zaznaczmy) została zniesiona. A już na Polskę, Jej tradycję, obyczaje, historię można pluć do woli. A jednak Polacy znajdują się pod coraz większym terrorem, tyle że sprawowanym z maestrią. Gdzież mu tam do prymitywizmu czasów PRL czy – wydawałoby się niedościgłych – wzorców sowieckich. Państwo komunistyczne zniewalało ciebie, teraz sam się zniewalasz, we własnym egzystencjalnym interesie. Jak się okazuje, terror nie musi wcale oznaczać egzekucji czy więzienia rzeczywistych czy urojonych przeciwników politycznych.

 

Bezrobocie uczy

Pierwszym instrumentem terroru, jaki uruchomiono wobec Polaków po 1989 r., to bezrobocie. Bezrobocie nakręca całą spiralę niedoli. Nie ma pracy, więc z czasem brakuje środków na czynsz, spłatę zobowiązań, w końcu na wyżywienie, wchodzi komornik, wreszcie ląduje się na bruku z całą rodziną. Jak długo w takiej sytuacji można protestować przeciwko, dajmy na to, Unii Europejskiej, panoszeniu się obcego kapitału, czy rządom obcoplemieńców w naszym kraju? Jak skuteczne będą te poglądy i gdzie je głosić? Jak długo wytrzyma się głód swój i swojej rodziny?

Więc jeśli ktoś ma pracę, głosi jako minimum swoją “apolityczność”, nie komentuje przy kolegach żadnych wydarzeń politycznych. Pracujący szczęśliwcy pokornie znoszą każdą arogancję, chamstwo i niesprawiedliwość przełożonych. Rośnie ostrożność wobec sąsiadów, bo licho wie, kto kogo zna. Pogoda – to najlepszy temat, jeśli nie chce się ryzykować pracą. Jeśli już koniecznie chcesz mówić o polityce w obcym gronie dam radę: swobodnie i z oburzeniem kląć na Radio Maryja.

Liberałowie wynaleźli więc lepszy instrument niż milicyjna pałka – dokument pod tytułem “Rozwiązanie umowy o pracę”.

 

Fundowanie śmierci cywilnej

Wobec niepokornej części środowisk naukowych, inteligenckich i artystycznych i polityków stosuje się bardziej wyrafinowane metody. Tu nie zawsze wystarczy liberalna pałka pod nazwą “Rozwiązanie umowy o pracę”.

Wypróbowanym sposobem przywołania do porządku jest nagonka medialna. Wielu niepokornych po prostu zaszczuto przy pomocy dyspozycyjnych mediów i dyspozycyjnych pismaków. Metoda ta dotyczy szczególnie osób znanych i znaczących. Wobec innych wystarczy ciche przypięcie jakiejś kompromitującej łatki”, albo nokautującej delikwenta - “antysemita”.  Opisane tu zarzuty z reguły nie są stawiane publiczne, lecz stanowią wyraz “opinii środowiska”. Wypowiadane są w sarkastycznym tonie, z lekceważeniem, niekiedy z uśmiechem pobłażania lub - co gorsza - z szyderstwem. Trudno się przed nimi broni jak bowiem dowieść, ze nie jest się wielbłądem? Towarzyszy temu ostracyzm towarzyski. I tak rozpoczyna się śmierć cywilna nieposłusznego. Z naukowcami jest nieco łatwiej: „nie może” zrobić doktoratu, odmówi się przyjęcia pracy habilitacyjnej, a uczonych dotknie zakaz publikacji w czasopismach naukowych.. Proszę bardzo, możesz publikować na własny koszt. “Poprawność polityczna” króluje więc wśród ww. środowisk, nie mówiąc już o większości mediów.

Poprawność polityczna, dotyczy nie tylko spraw stricte politycznych. Nazwanie homoseksualizmu zboczeniem, zakwestionowanie teorii ewolucji, użycie słowa Murzyn, sprzeciw wobec “równego statusu” kobiet powoduje skutki identyczne.

Czyli tolerancja, ale dla „naszych” poglądów.

 

Wszczepianie poczucia bezradności

Jedną z metod utrzymania społeczeństwa w ryzach jest wszczepienie przekonania o bezradności,

czemu służą praktyki aparatu (nie)sprawiedliwości. Zjawiska te są już na tyle czytelne, że można bez obawy nazwać je świadomie stosowaną metodą. Przypomnijmy tu kilka z nich. Po pierwsze – przestępca ma obecnie większe prawa niż poszkodowany. Co więcej, sądy i prokuratury niejednokrotnie stawiają w stan oskarżenia poszkodowanych za przekroczenie prawa obrony koniecznej, innym razem stwierdzają “brak dowodów”, choć przestępstwo jest oczywiste. Trzeba więc nie lada odwagi, by oskarżyć bandziora czy złodzieja. Może się okazać, żeś sam winny.

W latach PRL faktyczny immunitet sądowy posiadali funkcjonariusze partyjni od określonego szczebla wzwyż. Dzisiaj nieformalnym immunitetem dysponują nade wszystko ludzie, których konta mają imponującą ilość zer. Do wyjątków należy skazanie prawomocnym wyrokiem magnatów finansowych czy gospodarczych. Druga kategorię stanowią przedsiębiorcy zagraniczni, choćby kpili w żywe oczy z polskiego prawa i fiskusa. Trzecią obywatele polscy niektórych narodowości. Do czwartej należą czołowi politycy establishmentu, najczęściej powiązani z wpływowymi ośrodkami politycznymi i gospodarczo-finansowymi na Zachodzie. Jest i piąta kategoria. To agenci wywiadów państw obcych, którzy praktycznie nie stają przed sądami. Bezkarnością cieszą się też specjaliści od opluskwiania z mediów poprawnych politycznie. Bezradność budzi też niesłychanie przewlekła procedura sądowa, co powoduje ciągnięcie się procesów tak karnych, jak i cywilnych całymi latami. Wygranie procesu często nic nie znaczy, gdyż szwankuje wykonalność wyroków. Można proces wygrać i nie doczekać jego egzekucji. To też skuteczna metoda, bo kto jest bezradny, ten się nie buntuje.

 

Niech się sami zagryzają

W odróżnieniu od komunistów szczucie jednych grup społecznych na drugie powiodło się demoliberałom. Pierwszym wrogiem w III RP ogłoszono chłopów, oskarżanych o postawy roszczeniowe, zacofanie, opór wobec nowoczesności, windowanie cen. Ochocza nagonka na rolników przyniosła rezultaty - nieświadomych rzeczy mieszczuchów zatruto antychłopskością.

Drugim wrogiem zbiorowym mianowano starsze pokolenie, oskarżane o nieprzystosowanie do “nowych czasów”. Postawiono na młodzież (przypomina się “my ZMP, my ZMP, reakcji nie boimy się”). Wiek powyżej 35 lat stał się przeszkodą w przyjmowaniu do pracy, bez względu na kwalifikacje.

To stanowiło zaledwie przygrywkę. Wdrożono w życie, częściowo zapisane w Konstytucji, tzw. prawa dzieci, a co za tym idzie prawa ucznia. W ten sposób przeciwstawiono dzieci rodzicom i uczniów nauczycielom. Establishment utrzymuje również, że męska część naszego narodu z lubością zajmuje się maltretowaniem kobiet, ich dyskryminacją w pracy tudzież “napastowaniem seksualnym” oraz chce nieszczęsne niewiasty zapędzić “do garów” i – co za zgroza! – rodzenia dzieci.

Aby jednak w pełni podporządkować sobie Polaków, trzeba było uderzyć w rodzinę. Rząd PO-PSL wysmażył więc nowelizację Ustawy o przemocy w rodzinie, zapewniającą szeroką ingerencję w sprawy rodziny organów administracyjno-socjalnych. Za przemoc uważa się bowiem nie tylko fizyczne znęcanie się nad członkami rodziny, ale nadto: przemoc psychiczną, obezwładnianie, groźby, krytykowanie (w tym krytykowanie zachowań seksualnych), kontrolowanie członka rodziny, zawstydzanie, narzucanie własnych poglądów, ograniczanie kontaktów. Ustawa zakazuje wreszcie stosowania kar cielesnych pod groźbą procesu karnego. Zająć się terroryzowaniem rodziny mają 7-osobowe zespoły interdyscyplinarne, wyposażone w praktycznie nieograniczone uprawnienia do ingerencji w sprawy rodzinne, łącznie z odebraniem dziecka rodzicom bez nakazu sądowego.

Ostatnim „osiągnięciem” w tej dziedzinie jest tzw. ustawa równościowa, którą zajmiemy się odrębnie.

 

Efektywny zamordyzm

Statystyczny Polak znalazł się w sytuacji “wolnego najmity”. Jesteś “wolnym” obywatelem, więc masz do wyboru: albo znaleźć i utrzymać pracę (co stanowi nie lada sztukę) za cenę biernego względnie aktywnego posłuszeństwa politycznego, albo kontestować do woli i dołączyć do bezdomnych. Wybór należy do ciebie. Przedtem mogłeś stać się lokatorem Rakowieckiej, dzisiaj lokatorem dworca. W ten sposób establishment rządzący Polską zamienił terror policyjny na terror egzystencjalny. Zniewolenie przez państwowy aparat przymusu (zewnętrzne) zastąpił samozniewoleniem Wspólnym elementem obu systemów zniewolenia pozostaje strach – uprzednio przed waleniem do drzwi o świcie, dziś przed nędzą. Pamiętajmy też, że nowoczesną technikę, szczególnie elektroniczną i informatyczną, specsłużby wykorzystują do śledzenia obywateli i ugrupowań patriotycznych. Bez złudzeń, Twoje rozmowy przez komórkę czy korespondencja e-mailowa nie stanowią już żadnej tajemnicy dla państwa „prawa”.

Zamordyzm ten jest też wysoce ekonomiczny i efektywny, gdyż nie trzeba już utrzymywać całej kohorty policji politycznej. Jest również mało zauważalny, bo przecież nadal większość Polaków utrzymuje, że uczestniczy w wolnych wyborach. A tymczasem elity władzy i pieniądza III RP realizują słynny aforyzm Władysława Gomułki z lat 40-ych: “Władzy raz zdobytej nie oddamy za kartkę wyborczą”.

 

Zbigniew Lipiński