...przebieranie chłopców w spódniczki oraz peruki z długimi włosami – to scenariusz zajęć w ramach projektu „Równościowe przedszkole”, który wprowadzany jest w 86 przedszkolach. Autorkami „poprawnościowego” przedsięwzięcia są polskie feministki

Seksualizacja dzieci w szkołach, a nawet już w przedszkolach, która trwa od końca lat sześćdziesiątych, jest częścią globalnej rewolucji seksualnej. (…) Dzisiaj rewolucja ta prowadzona jest przez elity władzy tego świata. Jej kierunek przebiega od góry do dołu, z angielskiego top-down, i narzucany jest narodom i kulturom  za pośrednictwem strategii manipulacyjnych. Rewolucja ta toczy się dzisiaj pod kryptonimem Gender Mainstreaming” - mówiła Gabriele Kuby, niemiecki naukowiec na konferencji zorganizowanej w Krakowie 12 maja 2012 r. Jej wykład zatytułowany „Obowiązkowa edukacja seksualna w szkołach pewną drogą do zniszczenia rodziny  i chrześcijaństwa” wyjaśnia istotę „„Standardów edukacji seksualnej w Europie”, którą omawiałem w dwu poprzednich odcinkach.

 Dokument ten stanowi podstawę obowiązkowej edukacji seksualnej, którą ministerstwa edukacji oraz zdrowia zamierzają wprowadzić do szkół, przedszkoli, a nawet żłobków. Kuby w swoim wykładzie zajęła się zarówno samą ideologią gender, jak i doświadczeniami niemieckimi z wprowadzonej tam od lat 70.obowiązkowej seksualizacji dzieci.

 

Podróż w kierunku demoralizacji

Prof.. Kuby tak charakteryzuje ideologię gender: „zrównanie" mężczyzny z kobietą (to nie równouprawnienie, lecz uczynienie ich takimi samymi); likwidacja tożsamości płciowej mężczyzny i kobiety; likwidacja „przymusowej heteroseksualności” tzn. całkowite prawne i społeczne równouprawnienie, a wręcz uprzywilejowanie wszelkich związków nieheteroseksualnych; aborcja jako „prawo człowieka", formułowana jako prawo reprodukcyjne.

Niemiecka uczona mówi: „To co rozpoczęło się jako uświadamianie seksualne młodzieży w wieku dojrzewania, przekształciło się w totalitarny atak na tożsamość płciową w postaci seksualizacji dzieci już od kołyski. Podróż od „uświadamiania seksualnego” poprzez „wychowanie seksualne” do „kształcenia seksualnego” przy pomocy „emancypacyjnej” a nawet „ neoemancypacyjnej pedagogiki seksualnej” toczy się jako podróż w kierunku całkowitej demoralizacji. Treści te zajmują coraz więcej miejsca w szkole, są obowiązkowe dla wszystkich grup wiekowych i wtłaczane są również do programów innych przedmiotów, dzieje się tak poprzez pedagogów

seksualnych spoza szkoły. Stosowane są coraz bardziej agresywne techniki wywierania nieodwracalnego wpływu na dzieci i młodzież. Skutkują one blokowaniem głosu sumienia, łamaniem poczucia wstydliwości, aktywizowaniem pożądania seksualnego i likwidacją wszelkich norm moralnych”.

Co oznacza .seksualizacja dzieci i młodzieży? Jest to: wspieranie masturbacji od wczesnego dzieciństwa; uczenie akceptacji dla homoseksualizmu; likwidację pojęcia rodziny, która pojawia się tylko w formach rozpadu; „zabawy w doktora“ w przedszkolach; przygotowanie na „pierwszy raz“ w dowolnym wieku; kształcenie dzieci na ekspertów od antykoncepcji, uczenie naciągania prezerwatywy na plastikowego penisa … pigułka przedstawiana jako produkt kosmetyczny; wprowadzanie w techniki seksualne: petting, sfery erogenne, seks oralny i analny; przyzwyczajanie do pornografii; bezproblemowe przedstawianie aborcji, zapewnianie o dyskrecji wobec rodziców.

Kuby podkreśla: „Pod szyldem „odpowiedzialnego“ obchodzenia się z własną seksualnością ma obowiązywać jeszcze tylko jedna norma: możesz robić to na co zgadza się twój partner seksualny. To jest właśnie kwadratura koła, gdyż ta granica może być uznawana tylko przez tych, którzy sami nauczyli się opanowywania siebie. (…) Potwornym następstwem takiej sytuacji są nadużycia seksualne pośród samej młodzieży i dzieci, których liczba rośnie na masowa skalę”. Przytacza też cytaty  z niemieckiej książeczki „edukacji seksualnej” dla dzieci pt. „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewcząt (i chłopców)”. Z szeregu cytatów przytoczę tylko dwa: „Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks”. I drugi: „Okolice pochwy nazywamy miejscem wstydliwym (…). Ta nazwa jest jednak nienajlepsza, bo kobiety i dziewczynki, nie muszą się tego miejsca wcale wstydzić”.

W swoim referacie prof. Kuby informuje, że w krajach prowadzących intensywną „edukację” seksualną masowo rosną nadużycia wobec dzieci i młodzieży. A ponadto coraz więcej dzieci i młodzieży dokonuje nadużyć seksualnych wobec siebie. Kolejne rezultaty tej „edukacji” to: rosnąca ilość ciąż nieletnich i aborcji, niesamowity wzrost chorób przenoszonych drogą płciową, częstsze niż próby samobójcze i depresje u młodocianych rozpoczynających wcześnie aktywność seksualną.

Mówczyni przypomniała słowa komunistycznego działacza w okresie Republiki Weimarskiej – Wilhelma Reicha, który twierdził, że seksualizowanie dzieci doprowadzi do załamania fundamentów społeczeństwa mieszczańskiego, o co komunistom chodziło. Wyjaśnia też: „Założenie, na którym opiera się cała pedagogika seksualna i tak zwana prewencja nadużyć seksualnych, jak już zostało powiedziane, brzmi: dzieci chcą i potrzebują seksualnej stymulacji i aktywizacji od wieku niemowlęcego. Założenie to przedstawiane jest jako antropologiczne prawo natury, które nigdy nie zostało w jakikolwiek sposób naukowo uzasadnione. Stoi ono w sprzeczności z naturalnym rozwojem hormonalnym, który wykazuje długą fazę latentną (utajoną) od momentu na krótko po narodzeniu, aż do okresu dojrzewania. W ten sposób nakładany jest kamuflaż na fakt, iż podejście do seksualności wymaga dokonywania podstawowych decyzji moralnych”.

 

Kontrargumenty przeciw „edukacji” seksualnej

Wykładowczyni przedstawiła szereg argumentów przeciw tej „edukacji”,  z których przytoczę najważniejsze. Przede wszystkim deregulacja seksualności prowadzi do upadku kultury, na co wskazywał angielski antropolog J. D. Unwin, gdyż wysoka kultura możliwa jest tylko tam, gdzie panuje surowa moralność seksualna. Prowadzi również do społecznego chaosu: „Rozpadanie się rodzin, problemy edukacyjne dzieci i młodzieży, psychiczne zaburzenia na masową skalę, szerzenie się chorób płciowych i zabijanie milionów nienarodzonych dzieci są sygnałami alarmującymi o dezintegracji społeczeństwa. Rozdzielenie seksualności  od przekazywania życia poprzez antykoncepcję i aborcję jest przyczyną katastrofy demograficznej. Doprowadza ono państwo socjalne do załamania”.

Z kolei takie podejście do „edukacji” seksualnej niszczy rodzinę. Uczona zauważa: „Dzieci muszą być wychowywane do cnót, które uzdolnią je do zrealizowania ich własnej chęci posiadania rodziny. (…) Naukowe badania potwierdzają to co każdy wie: dzieci najlepiej dorastają w stabilnej rodzinie, przy swoich biologicznych rodzicach, gdzie występuje najmniej konfliktów”.

Seksualizacja prowadzi do utraty przez dzieci dzieciństwa poprzez zacieranie różnicy między dorosłymi i dziećmi, co skutkuje zanikiem: zdolność czytania i pisania, wychowania i poczucia wstydliwości. Powoduje podważanie autorytetu rodziców, czemu sprzyja konstytucyjne uznanie tzw. praw dzieci, oraz – co proponują „Standardy” (vide odc. 1 i 2) - postulowanie „praw seksualnych” dzieci. Co interesujące, Zygmunt Freud uważał wczesną seksualizację dzieci za przeszkodę w wychowaniu. Seksualizacja stoi w sprzeczności z rozwojem hormonalnym, ponieważ „poziom hormonów odpowiedzialnych za kształtowanie się cech płciowych – testosteron (chłopcy) i estrogen (dziewczynki) podnosi się w pierwszych dwóch lub trzech miesiącach po urodzeniu, po czym spada na stały niski poziom, który utrzymuje się do okresu pokwitania. Dopiero wówczas ostro podnosi się i po kilku latach osiąga relatywnie niezmienny poziom u osób dorosłych. Młodzi ludzie dorastają zatem na płaszczyźnie fizycznej stopniowo do swojej dojrzałości seksualnej. Osiągnięcie dojrzałości psychicznej jest procesem jeszcze dłuższym. Stymulowanie seksualne iotoczenie przeseksualizowane za sprawą mediów, prowadzą do deprawacji umysłów i stwarzają warunki do rozwijania pożądania seksualnego”.

Seksualizacja – w myśl ideologii gender – fałszywie rozróżnienia płeć biologiczną i kulturową. W rezultacie powstaje niepewność czy wręcz zanik własnej tożsamości płciowej. Ma to prowadzić do likwidacji męskich i żeńskich „stereotypów“   i „normatywu heteroseksualnego“. Jak wykazały badania na uniwersytecie harvardzkim brak tej pewności powoduje u dzieci nieprawidłowości w ich rozwoju seksualnym, psychicznym i fizycznym i doprowadzić może do nieusuwalnych obciążeń psychiki traumatycznymi zaburzeniami.

 

Organizacje pozarządowe protestują ….

Polska Federacja Ruchów Obrony Życia (PFROŻ), zrzeszająca  130 pozarządowych organizacji prorodzinnych wystosowało apel do premiera Donalda Tuska o to, by on sam i rząd nie ulegali naciskom środowisk feministycznych i homoseksualnych i nie pozwolili na wprowadzenie do szkół i przedszkoli tzw. edukacji seksualnej. Prócz argumentacji, która jest zbieżna z przedstawionymi tu poglądami prof. Kuby, autorzy przytaczają przykład Szwecji, gdzie tego rodzaju „edukacja” prowadzona jest od 1995 r. i notuje się tam rocznie 7 tysięcy aborcji wśród małoletnich uczennic. Protestują przeciw zamiarowi rewizji podręczników szkolnych (głównie biologii, wiedzy o społeczeństwie i wychowania w rodzinie) pod kątem prezentowania w nich treści homoseksualnych oraz ideologii gender, przy jednoczesnym eliminowaniu treści odzwierciedlających polską historię, tradycję, kulturę i religię. Informują, że Ministerstwo Edukacji Narodowej eliminuje z listy rzeczoznawców wielu zasłużonych pedagogów, mających krytyczny stosunek do ideologii gender. Protest podpisali członkowie Zarządu PFROŻ.

Tymczasem … „Jak informuje „Gazeta Polska Codziennie” przebieranie chłopców w spódniczki oraz peruki z długimi włosami – to scenariusz zajęć w ramach projektu „Równościowe przedszkole”, który wprowadzany jest w 86 przedszkolach. Autorkami „poprawnościowego” przedsięwzięcia są polskie feministki, które namawiają także przedszkolanki do zmieniania płci bohaterów bajek (np. zakopcona Kopciuszek ma być chłopcem, w którym zakochuje się księżniczka). W opinii twórczyń projektu ma on spowodować, by dziewczynki odeszły od stereotypowej roli  i polepszyły swoją pozycję w społeczeństwie. Decyzją rządu Donalda Tuska pieniądze z UE (1 mln 400 tys. zł) na program – którego częścią jest „Równościowe przedszkole” – wpłynęły już na konto fundacji w ramach Narodowej Strategii Spójności. Wśród założeń projektu uwagę zwraca „szczególne zalecenie”, iż to nie rodzice powinni decydować o przeprowadzaniu „równościowych” eksperymentów, bowiem często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami”. (Za: Grzegorz Janikowski: Z piekła, „Egzorcysta” nr 4/2013).

Tymczasem … 18 lutego br. w Sejmie został złożony projekt ustawy „O edukacji seksualnej”. Czytamy w nim m.in.: „Wprowadza się do ramowych planów nauczania w szkołach przedmiot „wiedza o seksualności człowieka” w obowiązkowym wymiarze jednej godziny lekcyjnej tygodniowo dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, z wyłączeniem szkół dla dorosłych. Przedmiot wchodzi w skład podstawy programowej kształcenia ogólnego”. Zwróćmy uwagę, że wykładany obecnie przedmiot w szkołach „Przygotowanie do życia w rodzinie” ma charakter nieobowiązkowy, choć cieszy się on generalnie dobrą oceną rodziców i wychowawców.

 

… a Episkopat milczy

Propozycja wprowadzenia powszechnej i obowiązkowej tzw. edukacji seksualnej stanowi nie tylko kolejne uderzenie w rodzinę, ciosem wręcz nokautującym. Nade wszystko ma na celu zdemoralizowanie młodych pokoleń oraz ich wykrzywienie psychiczne. Nie trzeba być ani specjalistą, ani nauczycielem, by tak określić skutki tego posunięcia rządu Tuska. Bo przecież tego rodzaju przedsięwzięcia firmowane przez dwa ministerstwa nie mogły się obyć bez akceptacji szefa rządu. Ta wręcz diaboliczna inicjatywa stanowi kolejny element niszczenia narodu polskiego oraz moralności – w Polsce opartej na zasadach chrześcijańskich. Niektórzy wysocy rangą duchowni, np. abp Henryk Hoser wypowiadali się w sposób jednoznaczny o ideologii gender czy .przedsięwzięciu pod nazwą „edukacja seksualna”. Ale .. niektórzy, a po drugie zabrakło głosu Episkopatu Polski jako całości, np. w postaci listu pasterskiego. A powinien to być głos stanowczy, zdecydowany, głośny, bardzo głośny. By nie być gołosłownym sprawdziłem  stronę internetową KEP. Niczego takiego, niestety, nie ma. Mało tego, należałoby oczekiwać, że Episkopat wezwie wszystkich rodziców-katolików do stanowczych protestów, a parafie do organizowania takich protestów. Tymczasem jako ostatni list duszpasterski widnieje list poświęcony sektom.

To papież Paweł VI mówił, że czuje swąd szatana w Kościele …

 

Zbigniew Lipiński